Druga edycja Bitwy na głosy dotarła do ćwierćfinału. Z rozgrywki odpadły wszystkie grupy, którymi dowodziły panie i na placu boju zostały drużyny Meza, Bednarka, Rynkowskiego i Panasewicza. We wczorajszym odcinku każdy z chórów wykonał aż dwie piosenki. Zdaniem głosujących najgorzej wypadli podopieczni lidera Lady Pank.
Jako pierwsza wystąpiła grupa z Poznania, która wykonała kawałek Boso Zakopower. Hit minionego roku zaśpiewali bez zmian w melodii, zaś na koniec Mezo unosił się nad sceną. Jak można się było tego spodziewać występ wywołał zachwyty jurorów. Sytuacja nie uległa zmianie w drugiej turze show, gdy poznaniacy zaśpiewali romantyczny utwór z repertuaru Boyz II Men, End of the Road. Poczułam się z wami, jak w werystycznej operze. Tyle emocji – skomentowała wykon zachwycona Węgorzewska.
Następni na scenie pojawili się wokaliści pod wodzą Ryszarda Rynkowskiego. Rozpoczęli od mocnego uderzenia śpiewając wielki przebój Sex Bomb Toma Jonesa. W drugim starciu zdecydowali się na polską klasykę i drużyna z Elbląga wykonała numer z pierwszej solowej płyty Rynkowskiego Szczęśliwej drogi, już czas. Melancholijną piosenkę dedykowano autorowi tekstu, Markowi Skolarskiemu.
Kamil Bednarek tym razem znowu postawił na klimaty reggae. Grupa z Brzegu brawurowo wykonała hit grupy The Mamas & The Papas California Dreamin'g. Tym razem chór usłyszał słowa krytyki od Węgorzewskiej, której przeszkadzał "element ciężkości". W drugiej części programu grupa Bednarka porwała się na kawałek grupy Smash Mouth All Star.
Zgodnie ze scenariuszem show podopieczni Panasewicza znowu sięgnęli po piosenkę rockową i tym razem zaśpiewali Aerosmith - Dude (Looks Like A Lady). Energia, jaką włożyli w mocny kawałek niestety nie zachwyciła widzów. Nie pomógł także tak modny i popularny w talent show Czesław Niemen. Na szczęście nie była to piosenka Dziwny jest ten świat, ale liryczna ballada Wspomnienie.
Myślicie, że finał z udziałem grup rapera w legginsach, Rynkowskiego i Bednarka będzie ciekawy? Grupa Panasewicza była naprawdę najgorsza?