Amerykanie moją swój program Punk'd, a Polacy - stacje radiowe. Od lat dzwonią do polskich gwiazd, by zrobić sobie z nich żarty. Kolejną ofiarą dziennikarzy Radia Zet została Doda. Piosenkarka otrzymała telefon, gdy była jeszcze w Los Angeles. Odebrała go o 4. rano podczas imprezy.
Dziennikarz podszywał się pod listonosza, który próbuje namówić Rabczewską na prenumeratę, z jaką otrzymywałaby swoje rachunki. Ledwo byli się w stanie dogadać.
Po fakcie Doda przyznała, że podczas rozmowy była pijana. Słychać. Zwłaszcza po ilości przekleństw.
Juz nigdy nie odbiorę telefonu będąc na domówce w Los Angeles w stanie wiadomym o 4 rano - napisała na Facebooku.
Wyszło zabawnie? Oceńcie sami: