To kolejny przykład na to, jak groźna w skutkach może być zaburzona przez media samoocena. Brytyjska prasa donosi o kolejnej nastolatce, która wyniszczyła swój organizm w pogoni za "idealną sylwetką". Tym razem skończyło się tragedią.
Przez cztery lata Charlotte Seddon ukrywała przed rodziną, że jest chora na anoreksję. Dziewczyna okłamywała rodziców, że zjadła posiłek w szkole lub u koleżanki, a w rzeczywistości potrafiła nie jeść przez kilka dni. O chorobie nie wiedzieli jej przyjaciele, najbliżsi, ani nawet siostra bliźniaczka. Charlotte skutecznie ukrywała wychudzoną sylwetkę zakładając po kilka podkoszulków na raz lub wypychając ubrania szmatami, które dodawały jej optycznie kilogramów.
W chwili nagłej śmierci spowodowanej skrajnym wyczerpaniem organizmu nastolatka ważyła 37 kilo. Sekcja zwłok wykazała, że Charlotte ma uszkodzone serce, przełyk oraz żołądek pokryty wrzodami od ciągłych wymiotów, liczne rany na ciele spowodowane samookaleczeniem się, a także liczne pasożyty, które zaatakowały jej osłabione ciało. Śmierć córki wstrząsnęła rodziną Seddonów, która niczego nie podejrzewała. Rodzice byli przekonani, że ich dziecko "to spokojna, dobrze ucząca się dziewczyna, która troszkę za bardzo przejmuje się swoim wyglądem".
Na początku obwinialiśmy się za jej śmierć. Ale psycholog uświadomił nam, że anorektyczki doskonale ukrywają chorobę – powiedziała mama nastolatki w rozmowie z Daily Mail. Niby uważają, że chudość to ideał, ale czują się winne i domyślają się, że inni nie akceptują ich kanonów urody. Na początku przymykaliśmy oko na jej grymaszenie, bo nie chcieliśmy jej denerwować. Najmniejsza wzmianka o jedzeniu wywoływała u Charlotte irytację.
Rodzina tragicznie zmarłej 17-latki zamierza zaangażować się w walkę przeciwko anoreksji i uświadamiać rodziców, jak doskonale ich dzieci potrafią ukrywać swoje problemy.
Przypomnijmy, że ponad rok temu zmarła słynna modelka walcząca z anoreksją. Pod koniec życia przy wzroście 167 cm ważyła niecałe 30 kilo.