Halinka Młynkowa i Łukasz Nowicki uchodzili przez lata za tzw. "parę idealną". Po raz kolejny niestety okazuje się, ile warte są takie medialne etykietki. Zwykle im głośniej mówi się o szczęściu w prasie i telewizji, tym mniej ma to wspólnego z prawdą. Czy tak było i tym razem?
Niestety tak. W ramach promocji swojej ostatniej płyty wokalistka pojawiła się niecały miesiąc temu w programie Kuby Wojewódzkiego, gdzie opowiadała o spotkaniu ze swoim mężem. Wspominała, że poznali się dzięki Zbyszkowi Preisnerowi na imprezie w Piwnicy pod Baranami.
Podszedł do mnie Zbyszek z Łukaszem i pyta: To jest Łukasz, to jest Halina. Halina masz kogoś? Ja mu na to: Zbyszku nie tędy droga chyba? No ale jesteś wolna, czy nie? Łukasz jesteś sam, tak jesteś sam. No to super już jesteście razem! – opowiadała Młynkowa.
Generalnie, gdy wychodziliśmy do drugiego klubu to jakiś mnich złączył nam ręce i dał nam błogosławieństwo - dodała. Zbyszek rozdmuchał tą sprawę tak, że kelnerzy dawali nam alkohol za darmo. Ludzie zaśpiewali nam nawet "Sto lat". Wszyscy w to uwierzyli. Więc pobraliśmy się po niecałych dwóch godzinach znajomości.
Miła, nawet urocza historia. Widzowie z pewnością uwierzyli Młynkowej, że jest szczęśliwą mężatką. Ale czy naprawdę była?
Odcinek został wyemitowany pod koniec marca, czyli niewiele przed ujawnieniem, że para postanowiła się rozwieść. Już wtedy mieli zapewne gotowe papiery rozwodowe. Widocznie uznała, że to nie pasowałoby do rozmowy o nowym albumie.