Anna Mucha pokazała, że ma głowę do interesów. Trzeba jej przyznać, że z niezbyt oszałamiającej pod względem artystycznym kariery potrafi wycisnąć naprawdę sporo pieniędzy. Chociaż aktorka (a obecnie już raczej celebrytka) chętnie podkreśla, że obecnie jest przede wszystkim mamą i gospodynią domową, podczas urlopu macierzyńskiego udało jej się odłożyć parę groszy.
Jak podliczył tygodnik Gwiazdy, od czasu powrotu na plan M jak miłość, Mucha miała już 20 dni zdjęciowych po około 8 tysięcy złotych każdy. Jak łatwo policzyć, zarobiła 160 tysięcy podczas gdy ekipa filmowa pomagała jej zajmować się dzieckiem. Przejęty od Edyty Herbuś kontrakt na buty "modelujące pupę" opiewa na 200 tysięcy złotych.
Mucha odnowiła także lukratywną umowę z polskim przedstawicielem Mercedesa, a nawet załapała się na zabiegi w zakopiańskim spa, które promowała wspólnie z Katarzyną Skrzynecką. No i nie zapominajmy o kocykach. Już wkrótce na rynku pojawią się kocyki niemowlęce sygnowane nazwiskiem Ani, która oczywiście zastrzegła sobie udział w zyskach. W Polsce wprawdzie kocyki dziecięce nie kojarzą się ostatnio zbyt dobrze, jednak Mucha wierzy w magię swojego nazwiska.
W ciągu urlopu macierzyńskiego pracująca na ok. 1/4 etatu Mucha wzbogaciła się o pół miliona złotych. Wychodzi średnio jakieś 100 tysięcy złotych miesięcznie... To tyle co alimenty Alicji Bachledy-Curuś.