Była menedżerka i przyjaciółka Dody, Maja Sablewska, nie ma wątpliwości, że jej czas się minął. Pracowały ze sobą w czasach największych sukcesów Rabczewskiej, gdy zarabiała naprawdę duże pieniądze. W dzisiejszym Super Expressie Maja wróży jej klęskę:
Nie pracuję już z nią od dwóch lat i widzę, że bardzo się zmieniła, niekoniecznie na lepsze - mówi. Poza tym idą nowe czasy w muzyce i jeśli którykolwiek artysta tego nie wyczuje, to odpadnie...
Chodzi o niedawy wyjazd piosenkarki do USA. Według szumnych zapowiedzi, Dorota miała tam spotkać się z producentami, by omówić perpektywy swojej "kariery za oceanem". Okazało się, że pojechała po prostu ze swoim chłopakiem, Błażejem Szychowskim, jako osoba towarzysząca. Zaliczyła kilka imprez, ale wcale nie branżowych i na tym koniec. Nie było żadnych spotkań z producentami, ani prezentacji artystycznych.
Jedyną rozmowę z mediami przeprowadziła z polskim Radiem Zet. I to w stanie nietrzeźwym. Zobacz:
Menedżer Dody, Maciej Mora, najwyraźniej nie ma serca do rozmów na temat kariery za oceanem:
Nie chcemy wypowiadać się jeszcze w tym temacie - mowi ogólnikowo.
Jak myślicie, czy Dorota zaskoczy nas czymś jeszcze? Naprawdę zła passa zaczęła się dla niej od czasu pozowania do zdjęć ze sztucznym penisem w ustach i kontrowersyjnej okładki płyty - również z penisem, tylko między nogami: