W ósmym odcinku Bitwy na głosy 2 o miejsce w finale walczyły drużyny Meza, Bednarka i Rynkowskiego. Tym razem żaden z zespołów nie odpadł z rywalizacji, ale stawką było miejsce w ostatecznym starciu. Ponownie realizatorzy programu podzielili występy chórów na dwie części, w której każdy z nich wykonał jeden utwór. Jako pierwsi wystąpili podopieczni Kamila, którzy zaśpiewali hit grupy No Doubt Don't Speak. Utwór wzbogacili o obowiązkowe rytmy reggae. Po raz pierwszy od dawna Węgorzewska skrytykowała jedną z wokalistek, ze złą emisję głosu. Pozostali jurorzy byli oczywiście zachwyceni.
Drudzy wystąpili uczestnicy programu z Elbląga, którzy wybrali na półfinały piosenkę napisaną przez Raya Charlesa, ale najlepiej znaną w wykonaniu Joe Cockera. Kilku solistów stylizowało swój głos na słynną chrypkę gwiazdora śpiewając nieśmiertelny utwór Unchain My Heart. Ostatni w pierwszej turze na scenie pojawili się podopieczni Meza, którzy porwali się na kawałek z filmu Men in Black. Po tych trzech wykonach widzowie najwięcej głosów oddali na grupę Rynkowskiego, zaś najmniejsze poparcie otrzymała drużyna z Poznania.
W drugiej części show drużyna Bednarka ponownie sięgnęła po jamajską nutę, którą wzbogacili utwór Wonderwall brytyjskiej grupy Oasis. Po tym wykonie w programie po raz pierwszy padły ostrzejsze słowa. Oczywiście powiedziała je Alicja Węgorzewska, która kreowana jest na "złego jurora".
Przyzwyczaiłeś nas Kamilu do dopracowanych występów na najwyższym poziomie. Jestem rozczarowana waszym występem. W ogóle nie widać było waszego pomysłu, ale infantylną choreografię – powiedziała śpiewaczka operowa.
Nastrój poprawił nieco popis wokalnych umiejętności drużyny Ryszarda Rynkowskiego, która zaśpiewała No One Alicii Keys. Wieczór zamknął chór Meza, który postanowił wykorzystać swój własny przebój i jego drużyna wykonała piosenkę Ważne. Ostatecznie widzowie zadecydowali, że do finału wszedł chór Kamila Bednarka.
Kto, jako drugi powinien wejść do finału?