Piotr Adamczyk i adoptowany synek Katarzyny "Kate Rozz" Gwizdały, Shaantii, bardzo się polubili. Aktor złożył już w sądzie dokumenty o uznanie go za prawnego opiekuna chłopca. Mimo że pomysł adopcji Shaaantiego powstał wtedy, gdy Gwizdała była związana z kierowcą rajdowym, Jarosławem Kazberukiem, wkrótce potem para się rozstała i chłopiec został bez ojca. Teraz zaczął nazywać tatą Adamczyka. W dodatku aktora łączy podobno z przybranym synem duże podobieństwo fizyczne.
Gwizdała jest również matką córeczki Mii, jednak dziewczynka ma ojca, francuskiego biznesmena Jeana Manuela Rozana, który bardzo angażuje się w jej wychowanie. Adamczyk, czując się w tej sprawie odsunięty na bok, wszystkie swoje uczucia zainwestował w Shaantiego.
Uwielbia o nim opowiadać. Widać, że szczerze go kocha - potwierdza w rozmowie z Faktem znajomy Piotra. Orzeczenie sądu to już tylko formalność, bo Shaantii jest dla Piotra synem już od dłuższego czasu.
Nestety, sprawa opieki nad córką i planowanej wyprowadzki "Kate Rozz" do Francji jest powodem ostrych kłótni małżonków. Wygląda na to, że jeżeli Piotrowi nie uda się zrobić z Gwizdały celebrytki, będzie miał spore problemy z zatrzymaniem jej w kraju. Myślicie, że przybrane "światowe" nazwisko Rozz w tym pomoże?