Zbigniew "Nie zabijajcie nas" Hołdys lubi robić z siebie niewinną ofiarę internautów. Niestety, ma jeden problem - ludzie pamiętają, że to właśnie on obrażał i poniżał najmocniej ze wszystkich. Nazwał między innymi publicznie człowieka "chujem". Na tym samym profilu na Facebooku, który później zlikwidował, gdy to jego zaczęto obrażać, zresztą chyba nie aż tak ostro. "Jest pan gruby, co teras" to jednak nie to samo co "chuju".
Trudno po tym robić z siebie ofiarę. Choć Hołdys oczywiście próbował, razem z niegdyś dowcipnym Jarosławem Kuźniarem, który z kolei nazwał żartujących z niego internautów "masochistami" i "smutną prawicą". Życzył im też okolicznościowo likwidacji wolnego internetu. Wszystkim wyjdzie na zdrowie - ocenił.
Przypomnijmy: Kuźniar: "Przeciwnicy ACTA zachowują się JAK ZŁODZIEJE!"
Hołdys ma wciąż problem z komentarzem o "chuju" Kaczyńskim. Źle oceniły go przecież nawet osoby, które szczerze nie cierpią polityka PiS-u. Udała mu się więc naprawdę niełatwa sztuka. Po wielu miesiącach Hołdys podejmuje ciążący mu temat w Newsweeku. Co ciekawe, przyznając się (z wieloma zastrzeżeniami) do błędu, nie wykorzystuje tej okazji, żeby przeprosić. Przeciwnie - nazywa to sprytnie "zadawnionym wpisem" i... po raz kolejny próbuje zrobić z siebie niewinną ofiarę internetu.
Od wielu tygodni chodzi za mną myśl, że nie powinienem dawno temu napisać na fejsbuku, że prezes Kaczyński to "ch" - pisze. I tłumaczy się: Pisałem wtedy pod wpływem emocji, z głębi duszy, nie jako komentator polityczny czy felietonista, ale prywatnie, jako podwórkowy mędrek, adresując słowa do kręgu znajomych.
Hołdys próbuje zrobić z tego dalej "luzacką" wypowiedź dla znajomych. Mimo że profil był publiczny a on działał na nim jako celebryta i autorytet:
Naiwnie zachowałem się jak luzak podczas wymiany opinii w zakumplowanym towarzystwie. I nagle te moje słowa zostały nagłośnione, stały się pudelkową mantrą, strawą dla szmatławców, nawet kilku polityków się uśmiechnęło, gdy ich spotkałem - narzeka.
Polska polityka sięgnęła dna, które niczym pogłębiarka sama znacznie pogłębiła i nie chciałbym się znaleźć na tym nowym dnie. Nie mam z nim nic wspólnego.
Też tak uważacie?
Po Hołdysie zostanie sporo tego typu publicystyki. Zostanie też na pewno kilka dobrych piosenek. No i jedna fajna okładka: