Kiedy kilka tygodni temu pojawiła się informacja o wytypowaniu Lindsay Lohan do roli Elizabeth Taylor, mało kto chciał w to uwierzyć. Upadła gwiazdka, która w ostatnim czasie ma więcej wspólnego z salą sądową niż z planem zdjęciowym miała wygrać casting na odtwórczynię zmarłej w ubiegłym roku ikony Hollywood. Na jej korzyść miała działać sesja, w której wystąpiła dwa lata temu, ucharakteryzowana na Liz.
Teraz amerykańskie media donoszą, że Lohan wreszcie podpisała kontrakt z Lifetime Television i wystąpi w _**Liz & Dick**_ w jednej z tytułowych ról.
Bardzo cieszymy się, że to właśnie Lindsay wcieli się w Elizabeth - mówił jeden z producentów, Rob Sharenow. Należy do niewielkiego grona aktorek, które są i utalentowane, i piękne, a na dodatek mają dar uchwycenia tego, co najważniejsze i odtworzenia tego przed kamerą.
Największą konkurentką do tej roli miała być dla Lindsay Megan Fox, jednak jak widać, mimo niezbyt dobrej opinii, udało się jej zdobyć całkiem niezłą pracę. Miejmy nadzieję, że nie skończy się tak jak z filmem o gwieździe porno, Lindzie Lovelace i serialu z Johnem Travoltą - tam wyrzucono ją po kilku dniach pracy…