Nazwisko Wojciecha Manna zaczęło pojawiać się ostatnio w tabloidach przy okazji konfliktu z twórcami _**Szansy na sukces**_, z którą rozstał się w nie do końca jasnych okolicznościach. A właściwie, jeżeli wierzyć jego byłym znajomym z pracy, jasnych - obraził się i zostawił bez uprzedzenia program, po niemal 20 latach nieprzerwanej emisji.
W najnowszym wywiadzie, udzielonym Polska The Times, dziennikarz postanowił podzielić się refleksjami na temat polskich celebrytów. Nie ma o nich zbyt dobrego zdania:
- Jak Pan myśli, skąd w młodych ludziach aż takie parcie na szkło i przekonanie, że karierę można zrobić szybko i bezboleśnie?
- Młody człowiek, który nie jest genetycznie zaprogramowanym kujonem, bardzo chętnie decyduje się na wersję, która daje mu bardzo dużo wolnego czasu, dużo przyjemności i brak wysiłku. To naturalna skłonność. Jeśli do tego jeszcze ci młodzi ludzie widzą, zwłaszcza teraz w telewizji, gazetach, jaki kolejny wypasiony samochód kupił sobie taki a taki gwiazdor, który w telewizji bredzi, a mimo to dostaje furę pieniędzy, to czy można im się dziwić? Zepsucie czyha na młodego człowieka, a życie utwierdza go w przekonaniu: "coś tam powiem, zdejmę spodnie i jestem ustawiony".
Jak widzę wypicowane panienki i dżentelmenów, których wiedza jest na poziomie zero, mówiących o świecie, polityce, a nieumiejących sformułować zdania po polsku, nieznających języków obcych, groza mnie ogarnia - ocenia poziom polskich celebrytów Mann. Przykładów mógłbym mnożyć dziesiątki, nazwisk nie wymienię. Ale jest ogromna, przerażająca pustka w głowach mądrzących się ludzi.
Wyśmiewa również mechanizmy rządzące krajową "branżą":
Słyszę, że nawet niektóre "gwiazdy" żądają opłat za to, że przyjdą i uświetnią premierę nowej kolekcji rajstop. Z pewnym zażenowaniem o tym czytam, ale jest to układ zamknięty: ustawki, umawianie się na zdjęcia z dziećmi, kochankami - mnie to po prostu śmieszy.
Przy okazji wbija chyba małą szpilę "koledze po fachu", Szymonowi Majewskiemu, odwołując się do jego udziału w konkurencyjnej reklamie PKO BP, za którą zapłacono mu ponad 3 miliony złotych:
Gdybym przyjmował każdą propozycję reklamową, byłbym pewnie jeszcze większym bogaczem - zapewnia. Ale większość propozycji odrzucam. Akurat ta reklama banku mnie zaciekawiła, bo chcieli wykorzystywać postaci, które tworzyliśmy kiedyś w naszych programach, nawiązywać do tego, co robiliśmy w telewizji. Nie chodziło, abym się przebrał za babę i gadał coś do kamer**y.**