Po dziewięciu dniach w śpiączce Robin Gibb obudził się, gdy jego rodzina puściła mu jego własną muzykę. Muzyk z każdym dniem czuje się lepiej i został już odłączony od respiratora. Gwiazdor i jego najbliżsi wierzą, że niebawem opuści oddział intensywnej terapii i wróci do domu. Gibb zapowiedział, w krótkim wywiadzie, że nie da się chorobie i planuje "jeszcze długo cieszyć się życiem".
Gwiazdor, który walczy z nieuleczalnym rakiem trzustki i wątroby, złożył przyrzeczenie, że odzyska siły i nagra nowa płytę. Myśl o albumie ponoć bardzo motywuje go do walki. Krążek miałby upamiętnić zmarłych braci oraz ojca gwiazdora.
To niesamowity człowiek. Pełen życia i o niezłomnej woli. Potrzebuje teraz odbudować siły i jestem pewien, że uda mu się spełnić marzenie. Fani byliby zachwyceni jeśli wydałby płytę – powiedział Daily Mail przyjaciel Gibka.
Jak na razie lekarze nie potrafią ocenić szans piosenkarza. W momencie, gdy zapadł w śpiączkę dawali mu zaledwie 10 % na przeżycie. Tym czasem ich pacjent obudził się i sukcesywnie odzyskuje siły.