Należało się tego spodziewać. Polscy celebryci przyzwyczaili nas do relacjowania swoich związków i rozwodów w prasie kolorowej. Oczywiście w dobrym tonie jest zapewniać przy tym, że nie chodzi wcale o epatowanie prywatnością.
Nigdy nie chciałam budować swojego wizerunku w aurze skandalu – zapewnia Koroniewska w Pani. Wolałam, i nadal wolę, być kojarzona ze swoją pracą, a nie z sensacyjnymi wypowiedziami. Ta rozmowa jest dla mnie trudna. Zgodziłam się, ale nie będę publicznie opowiadać o swoich problemach. Lubię sobie poczytać o innych, ale o sobie już nie.
Chwilę potem opowiada o rozpadzie małżeństwa i o tym, jak przeżywa to jej córka:
- Od kiedy jestem matką, priorytety są oczywiste - dziecko jest na pierwszym miejscu. Janinka ma dwa lata i siedem miesięcy. Uważam, że teraz najważniejsze jest to, żeby czuła się bezpieczna i kochana. Szczególnie że sytuacja, w której się znalazła, nie jest przecież łatwa.
- Janinka rozumie, co się dzieje?
- Rozmawiamy o tym, że tata z nami już nie mieszka. Zdaję sobie sprawę, że zmiany, jakie wokół niej zachodzą, mają ogromne znaczenie. W jakimś stopniu na pewno kodują się w jej świadomości. Sama mam w głowie taki obrazek z własnego dzieciństwa: mama stawia mnie na pralce, a ja płaczę rzewnymi łzami. Wiele lat później zobaczyłam zdjęcie w albumie, na którym utrwalono to zdarzenie, i dokładnie wiedziałam, dlaczego wtedy płakałam. Miałam zaledwie półtora roku.
Koroniewska zapewnia również, że pogodziła się z zaistniałą sytuacją i nie opłakuje już rozpadu związku z Maciejem Dowborem. Przypomnijmy, co mówiła kilka tygodni temu (zobacz: "Nie pozostaje mi nic innego, jak się śmiać, wcześniej płakałam").
Stawiam sobie cele i staram się kończyć to, co zaczynam. Natomiast w życiu prywatnym po raz pierwszy nie wiem, co dalej - mówi aktorka. Więcej - nie chcę wiedzieć. Ostatnio żyję zgodnie z zasadą "chwytaj dzień".
Z wcześniejszymi przeżyciami już się uporałam. Ale bieżące sprawy - to znacznie trudniejsze. Są duże emocje, a one przeszkadzają w racjonalnej ocenie. Najpierw czujesz siłę, potem ją tracisz. Każdy psycholog powie, że po rozstaniu należy przejść etap żałoby. Różne są na to metody. Można siedzieć i płakać, bo życie się nie ułożyło tak, jak tego chcieliśmy. Ale skoro już tak się stało, to albo dam sobie z tym radę, albo nie. Wolę to pierwsze rozwiązanie. Mam różne nastroje.