Szalone, zakochane w Justinie Bieberze fanki postanowiły nadać imię jego… penisowi. Od tygodnia na Facebooku gwiazdora, a także jego na Twitterze i poświęconych mu oficjalnych stronach nieustannie pojawiają się komentarze na temat Jerry’ego – czyli właśnie o przyrodzeniu piosenkarza. Akcja ochrzczenia penisa gwiazdora jest już tak popularna, że Jerry zaczął pojawiać się w pytaniach dziennikarzy i artykułach na temat muzyki Biebera.
Jako pierwszy o Jerrym oficjalnie wspomniał DJ James Barr, który zrobił na swoim Twitterze quiz, o co ma spytać idola nastolatek. Wygrało pytanie: Jak Jerry bawił się w Londynie? Zdezorientowany DJ nie wiedział początkowo, że chodzi o penisa Justina.
Moi fani są troszkę niepoprawni i troszkę zwariowani. To zabawne – stwierdził bardzo speszony Bieber. Nie wiem, dlaczego wybrali takie imię. Jest jakieś zwyczajne.
Rozumiemy, że Justin wolałby bardziej wymyślne, gwiazdorskie imię dla swojego penisa? W końcu na scenie często ma z nim bardzo bliski kontakt i zdaje się być bardzo do niego przywiązany… Specjalnie dla Biebera potraktujemy Jerry'ego jako "osobny byt" i wpiszemy go do rybryki "słowa kluczowe ;)