Kinga Rusin postanowiła po raz kolejny pożalić się, jak wiele poświęciła dla Tomasza Lisa. W nowym wywiadzie dla Vivy! pomiędzy kolejnymi złotymi myślami z stylu jej książki Co z tym życiem? zmieściła też wspomnienie, jak znaną celebrytką była w 1994 roku, gdy zdecydowała się rzucić wszystko i wyjechać z mężem do Stanów:
- Miałam wtedy gorącego Wiktora w ręku, za sobą kilka rozmów z szefem Jedynki, który mówił, że wyjazd to zły pomysł, a pani Bożena Walter chciałaby, żebym poprowadziła "Czar par" z Krzysztofem Ibiszem... - rozmarzyła się.
- Biedaczko, co Cię ominęło... - wtrącił złośliwie Najsztub.
- ...i że się dużo dróg otwiera przede mną. I że jak już się dostaje taką rozpoznawalność, to trzeba z niej korzystać.
- Nie skorzystałaś, bo mąż chciał wyjechać.
- Wyszło na to, że jestem idealistką.
Co ciekawe, można powiedzieć, że karierę dla Tomka poświęciła również była świadkowa na jego ślubie z Kingą, Hanna. Dopiero teraz ma wrócić do pracy w Panoramie, po bardzo długiej przerwie. Najwyraźniej w Lisie jest coś, co pociąga kobiety z telewizji jeszcze bardziej niż praca przed kamerą.