Wczorajszy odcinek X Factora upłynął w rytmie disco, w którym odnalazło się naprawdę niewielu uczestników. W zasadzie, poza zespołem Soul City, miało się wrażenie, że stylistyka ta uwierała niemal wszystkich.
Zaczął Paweł Biba Binkiewicz z hitem Kung fu fighting, zapowiedziany przez Kubę Wojewódzkiego jako "mający w sobie więcej życia niż Whitney Houston".. . Ciekawe, jak długo wymyśla sobie te porównania?
Następnie na scenie pojawiła się Anna Bajka Antonik z Hot staff Donny Summer. Ta kobieta udowodni, że kobieta puszysta ma w sobie więcej seksapilu niż niejedna słomka - ogłosiła taktownie Tatiana Okupnik. Jej występ nie przypadł do gustu Kubie. To nie była bajka, to była stara baśń, nie kupuję tego!
Zespół Soul City wykonał kolorową wersję Celebration Kool & The Gang, co nieco podzieliło jury. Wszyscy byli zgodni, że grupa świetnie wypada na scenie, jednak nie było pewności, czy spodobają się widzom na tyle, żeby nie odpaść.
Że Wy potraficie śpiewać, to wszyscy wiemy. Nie ma zgody na dyskusję, który zespół odpadnie, nie chciałbym, żebyśmy traktowali zespoły jako obywateli drugiej kategorii - ocenił Kuba. Martwię się, że ludzie nie łykają was jako dziewięcioosobowego podmiotu.
Joanna Kwaśnik zaprezentowała się w hicie September z repertuaru zespołu Earth, Wind and Fire. Niestety, utalentowana wokalistka zupełnie się w nim nie odnalazła. To nie jest piosenka dla ciebie i widz to słyszał - ocenił Czesław. To nieprawda, że był fałsz cały czas, bo gdy pokazujesz mocny wokal, to jest pałer - dodała na pocieszenie Tatiana.
Dawid Podsiadło w Can't take my eyes off you zadziwił wszystkich - nie tylko świetnie zaśpiewał, ale i tańczył... Człowieku , ty tańczyłeś! - zachwycał się Wojewódzki. Na początku to wyglądało, jakbyś przesuwał pomnik, ale ja zobaczyłem finalistę tego programu. Pasujesz do disco jak ja do siłowni, ale to jest historyczny moment.
Drugi z zespołów, dziewczyny z The Chance, wykonały przebój Jackson 5, Don't blame it on the boogie. Macie świetne klapeczki i czapki - oceniła Tatiana. Jesteście świetne! - dodał Czesław.
Najgorszą chyba metamorfozą w disco, zaraz obok Joanny Kwaśnik, była Ewelina Lisowska, która zaśpiewała klasyk gatunku, czyli I will survive Glorii Gaynor. Chociaż wokalnie było w porządku, jakoś tego nie kupiliśmy...
Śpiewasz jak płyn do udrażniania rur, kret! - ogłosił błyskotliwy Wojewódzki. Czasami twój wokal jest za bardzo forsowny - stwierdził Mozil. Tatiana broniła swojej uczestniczki. To był genialnie zaśpiewany utwór!
Gdy Kuźniar zapowiadał ostatniego uczestnika, jurorzy nadal dyskutowali między sobą bardzo żywo o występie Eweliny. Kiedy prowadzący ich upomniał, Wojewódzki wypalił: Czesław opowiadał nam PORNOSA! - Opowiecie mi, kiedy zejdziemy z anteny - odpadł Kuźniar.
Na koniec zobaczyliśmy Marcina Spennera w Bad Girls Donny Summer. Jego występ, żywo skomentowany przez Czesława, skłonił Wojewódzkiego do stwierdzenia, że jego kolega z jury "ogląda filmy z Hitlerem"... Sam Marcin poradził sobie na scenie świetnie i nadal utrzymał pozycję faworyta.
W dogrywce znaleźli się Joanna Kwaśnik i Biba. Po wykonaniu dodatkowych utworów jurorzy jednogłośnie wstawili się za Kwaśnik. Z programem pożegnał się więc szalony Biba, który nie był zaskoczony werdyktem.
Zgadzacie się z tym? My mamy wrażenie, że zrobiono wszystko, żeby tylko nie odpadł kolejny zespół...