Co takiego jest w Lisach, że wszyscy za nimi przepadają? Hanna nie zdążyła jeszcze wrócić do telewizji, a jej zatrudnienie już budzi ogromne emocje. I to nie tylko wśród widzów. Okazuje się, że informacja, że prezenterka znów pojawi się na antenie TVP rozjuszyła związkowców zrzeszonych w Związku Zawodowym Pracowników Twórczych TVP Wizja. Dlaczego? Otóż żona Tomka ma dostawać 30 tysięcy złotych miesięcznie. W Panoramie pojawi się już za tydzień.
Zarząd wprowadza kolejne oszczędności w redakcjach, a tymczasem nie wiadomo czemu zatrudnia kolejną prowadzącą - mówi Mariusz Jeliński, rzecznik związku w rozmowie z WirtualnymiMediami. I to, jak dowiadujemy się z mediów, za 30 tysięcy złotych miesięcznie, podczas gdy innym wynagrodzenia są obniżane, a pracownicy administracyjni zarabiają średnio 1,5-1,8 tys. zł. To chora sytuacja.
W piątek odbyły się rozmowy związkowców z zarządem stacji. Mimo że nie padło nazwisko Lis oraz nie potwierdzono wysokości jej zarobków, szefowie są zdania, że Hanna jest warta takich pieniędzy, bo "będzie dbała o wizerunek programu".
Tylko że Hanna Lis przez ostatnie dwa czy trzy lata nie pojawiała się w telewizji, więc nie wiadomo, ile widzów ją jeszcze pamięta – mówi Jeliński. W tej sytuacji to ona może odbudować swój wizerunek dzięki pracy w TVP.
Jesteśmy przekonani, że widzowie ją pamiętają. Tylko czy pozytywnie?