Od śmierci Whitney Houston minęło 2,5 miesiąca. Od początku obwiniano za nią jej byłego męża, Bobby'ego Browna. To on, ćpając z nią przez lata i pomagając, by zmarnowała swój talent, jest w opinii większości fanów odpowiedzialny za to, że uzależniła się od kokainy i straciła głos. Bobby postanowił się bronić. Udzielił wywiadu Mattowi Lauerowi w programie Today.
- Słyszałem to setki razy i ty również musiałeś to słyszeć. Fani, ludzie z bliskiego otoczenia Whitney, mówią, że trafiła na dno, gdy poznała Bobby'ego Browna. Jak się czujesz, gdy to słyszysz? – pytał dziennikarz.
- Czuję się koszmarnie, ale wiem swoje – odpowiedział Brown. Gdyby ludzie nas znali, spędzili z nami czas, wiedzieliby, co do siebie czujemy. Wiedzieliby, jak szczęśliwi byliśmy ze sobą.
Zapytany, czy to on był pierwszą osobą, która poczęstowała ją narkotykami i ponosi winę za to, że została narkomanką, odpowiedział:
To nieprawda. Nie brałem narkotyków, zanim poznałem Whitney. Paliłem marihuanę, piłem piwo, ale nie jestem odpowiedzialny za jej narkomanię. Tego nie da się wytłumaczyć. Jak można powiedzieć, że to ja jestem za to odpowiedzialny? Ona nie umarła przeze mnie!
Przekonał Was? Przypomnijmy słynne zdjęcia z łazienki Whitney. Bobby przez lata pozwalał na to, żeby tak wyglądało jej życie: