Sprawa prześladowcy Kasi Tusk wydawała się już wyjaśniona i zamknięta. Mężczyzna, który nękał córkę premiera SMS-ami i telefonami przez dwa dni nie stanie przed sądem, gdyż takie zachowanie nie wyczerpuje podobno znamion "uporczywego nękania", o którym mówi kodeks karny. Prokuratura umorzyła więc śledztwo.
Okazuje się jednak, że stalker Tuskówny, "syn znanego kompozytora", Łukasz P., który przebywa na rencie inwalidzkiej, znalazł się na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym. Nie wiadomo, co dokładnie było powodem takiej decyzji oraz czy ma to coś wspólnego ze sprawą prześladowania premierówny. Jednak jak donosi Fakt, mężczyzna o to podejrzewany ma swoje wytłumaczenie tej sytuacji:
Ktoś chce mnie wrobić w tę aferę i nawet podejrzewam, kto to jest - stwierdził enigmatycznie w rozmowie z tabloidem.
Sama zainteresowana nadal nie komentuje tych doniesień. Podobnie jak "znany kompozytor". Macie podejrzenia, o kogo może chodzić?