Sporo ostatnio spekulacji na temat kryzysu w krótkim małżeństwie Piotra Adamczyka i Katarzyny "Kate Rozz" Gwizdały. Największym problemem jest podobno fakt, iż żona aktora również chce realizować się artystycznie, jednak głównie za granicą. We Francji mieszka jej córka, na której zamieszkanie na stałe w Polsce według tabloidów nie chce zgodzić się jej były mąż i ojciec dziewczynki, Jean Manuel Rozen.
Okazuje się jednak, że sprawy między Gwizdałą a Adamczykiem są jeszcze bardziej skomplikowane. Tak przynajmniej twierdzi sam jej pierwszy mąż, który skontaktował się z nami, żeby sprostować niektóre informacje na temat byłej żony. Stwierdza, że nie chodzi tu wcale o dziecko ani o mniejszy czy większy dom. Jego zdaniem Katarzyna zwyczajnie nie chce mieszkać w Polsce, bo żyjąc na utrzymaniu męża straciłaby niezależność. Dlaczego nie poinformowała więc o tym Piotra przed ślubem? A może informowała, tylko nie słuchał dość uważnie...?
Jedynym powodem, dla którego moja była żona, Kate Rozz, nie mieszka w Polsce z nowym mężem jest fakt, że tego nie chce - tłumaczy dobitnie Jean Manuel Rozen. Nie chce tego pod żadnym pozorem, nieważne z czy bez naszej córki. W małym, czy w dużym domu. To w ogóle nie ma dla niej znaczenia. Problemem jest to, że jej zdaniem powrót do Polski oznaczałby stanie się jego [Adamczyka] więźniem i utratę niezależności. Ona chce pozostać wolną osobą, robić to, co chce. Oto w tym wszystkim chodzi. Nie wiem jedynie, dlaczego nie powiedziała mu tego przed ślubem.
Jean Manuel Rozen nie jest z pewnością bezstronnym obserwatorem, ale wierzymy, że przedstawia nam słowa byłej żony. Najwyraźniej tak wyjaśniła mu swoją sytuację. Pytanie, czy Adamczyk zna tę samą wersję.
Zdjęcia z ich dziwnej kłótni, zakończonej ucieczką Piotra z auta i pogonią Katrzyny przestają nas teraz dziwić... Trudna sprawa. Co zrobilibyście teraz na jego miejscu?