Związek Heleny Bonham Carter i Tima Burtona należy jednocześnie do jednych z najdziwniejszych i najbardziej udanych w Hollywood. Para od wielu lat mieszka w dwóch osobnych domach ze wspólnym ogrodem i doskonale dogaduje się w pracy. Ani aktorka, ani reżyser nie zamierzają wziąć ślubu. O to, czy kiedykolwiek myśleli o złożeniu przysięgi, zapytał gwiazdę Daniel Radcliffe w najnowszym numerze magazynu Interview:
Nie jesteśmy oczywiście mężem i żoną. Nie z jakiegoś poważnego powodu, ale z czystego lenistwa. Nasze domy wzięły ślub i tworzą jedność. To bardzo ważne, aby każdy miał swoją własną przestrzeń.
Tim jest niezwykle zestresowany. Wszyscy reżyserzy są tacy. Poziom ich stresu to wieczna walka. Jeśli coś może pójść źle, na pewno tak się stanie- dodała muza Burtona. Jednak praca z nim to coś wspaniałego. Gdyby Tim nie pracował nad nowym projektem przez jakieś sześć miesięcy, to chyba zacząłby myśleć o samobójstwie.
Aktorka twierdzi również, że usankcjonowanie związku nie jest niczym złym i sprawdza się doskonale w przypadku ludzi, którzy tego potrzebują. Jej zdaniem wystarczy jednak samemu wyznaczyć sobie zasady i można być przez wiele lat bardzo dobrana parą.