Tomasz i Hanna Lis jak mało kto potrafią wzbudzać skrajne uczucia, zwłaszcza wśród swoich "kolegów z pracy". Bardzo popularni, umiarkowanie lubiani, opłacani lepiej niż większość kolegów i, podobno, bardzo trudni we współpracy. Powrót córki sławnych komunistycznych dziennikarzy do Telewizji Polskiej wywołał protesty pracowników. Na jaw wyszła bowiem wysokość jej wynagrodzenia - aż 30 tysięcy złotych miesięcznie. Za 10 dni pracy.
Zarząd wprowadza kolejne oszczędności w redakcjach, a tymczasem nie wiadomo czemu zatrudnia kolejną prowadzącą - protestował w rozmowie z WirtualnymiMediami rzecznik związku zawodowego Wizja. I to, jak dowiadujemy się z mediów, za 30 tysięcy złotych miesięcznie, podczas gdy innym wynagrodzenia są obniżane, a pracownicy administracyjni zarabiają średnio 1,5-1,8 tys. zł. To chora sytuacja.
Cóż, widocznie nie mają w sobie tego czegoś, co ma Hanna. Dziennikarka wróciła już oficjalnie do pracy w telewizji. Pojawiła się z tej okazji na nagraniu Pytania na śniadanie.
Myślicie, że jest warta swojego "gwiazdorskiego kontraktu"?