2 września zeszłego roku syn Lecha Wałęsy, Jarosław, został ciężko ranny w wypadku na drodze. Europoseł jechał na motorze 115 km/h w strefie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 90. Zderzył się z samochodem, który wymusił na nim pierwszeństwo. Policjanci orzekli, że wina leży po obu stronach.
Wałęsa po wypadku przeszedł 17 operacji. Uznał teraz, że należy mu się za to odszkodowanie. Nie czuje się więc chyba winny temu, że naraził innych na niebezpieczeństwo. Wystąpił już o 100 tysięcy złotych (!) "zadośćuczynienia za cierpienia" od kierowcy auta, z którym się zderzył.
Przed sądem stanął na razie jedynie kierowca toyoty, który nie ustąpił pierwszeństwa. Dlaczego? To proste: Wałęsę chroni immunitet europosła... Prokuratura zwróciła się o uchylenie jego immunitetu na czas procesu. Na razie prośba pozostaje jednak bez odpowiedzi.
Wałęsa z pewnością wygra - ma za sobą media, znane nazwisko i immunitet. Kierowcy toyoty będzie pewnie bardzo trudno z nim walczyć. Tylko czy takie działanie zyska Jarosławowi sympatię wyborców? A może ważniejsze jest po prostu 100 tysięcy?