Wprawdzie Ilona Felicjańska wyrokiem sądu została niedawno pozbawiona opieki nad dwójką swoich dzieci, prowadzona przez nią fundacja została wykreślona z Rejestru Organizacji Pożytku Publicznego, wierzyciele domagają się zwrotu pieniędzy, a były maż - alimentów, ale to nic. Modelka nie traci dobrego humoru. Uważa się też nadal za gwiazdę, z której ludzie powinni brać przykład.
Właśnie umówiła się na ustawkę z fotoreporterem Faktu, który towarzysząc jej w klinice medycyny estetycznej, udokumentował zabiegi odmładzające, jakim się poddała...
Jak donosi tabloid, modelka zdecydowała się na zabieg likwidacji "lwiej zmarszczki" i kurzych łapek - po 450 złotych każdy, a także spłycenie bruzd za 900 zł, ujędrnienie przedramion za 800 zł oraz wygładzenie zmarszczek nad kolanem za tę samą kwotę.
Za kilka lat takie wizyty będą jak wyjście po bułki - zachwala swoją placówkę szef kliniki.
Na zdjęciach można zobaczyć uśmiechniętą Ilonę w szlafroku poddającą się nakłuciom. Trudno orzec, czy nadal pozostaje w szoku po rozwodzie i stracie dzieci, ale ciągle sprawia wrażenie, jakby nie rozumiała, co się właściwie stało.
Przypomina nam się Frytka, która dla zdobycia popularności zdecydowała się na operację plastyczną nosa, również na oczach dziennikarzy Faktu. Myślicie, że Ilona skończy podobnie?