Joanna Brodzik udzieliła wywiadu do sesji zdjęciowej (w konwencji krwawego horroru) dla magazynu Exklusiv. Aktorka zdobyła się na niepotrzebną szczerość, łamiąc konwencję, do której przywykliśmy. Chcielibyśmy jeść Brodzik sztućcami, a tu ktoś nam ją podaje jak kebab.
Wyjdźmy od pozwu na 150 tysięcy, który aktorka złożyła w sądzie przeciwko Faktowi, zarzucając, że przypisano jej niesłusznie nałóg palenia papierosów. Zacytujmy:
Wyjmujemy papierosy. Podpalamy sobie nawzajem. Bez przekonania częstujemy nimi Joannę.
A.N.: Ty nie palisz? Brodzik: Palę.
Nie rozumiemy - to dlaczego pozywa za to brukowiec?
O tym, czy krzywdzi ludzi:
A.N.: Wykorzystujesz wpływ, jaki masz na ludzi? H.R.: Na mężczyzn? Brodzik: Zdarza się. Staram się jednak nie być chujem. Damskim chujem. Jeśli już krzywdzę, to raczej z bezsilności lub ze strachu. Nie dla przyjemności.
O podobieństwie do Jennifer Aniston:
A.N.: Dzisiaj, kiedy rozmawiałyśmy o tobie przed wywiadem, nasunęło mi sie pewne skojarzenie. Nie cierpię ludzi, którzy mi mówią, że kogoś im przypominam, ale nasunęła mi się taka analogia... Twoja droga zawodowa przypomina mi karierę Jeniffer Aniston. Brodzik: Ooo, kurwa... (westchnięcie dezaprobaty).
O wierze w uniwersalnego Boga:
H.R.: A wierzysz w Boga? Brodzik: Tak. Nie wierzę, że jest ich kilku i że jeden ma niebieską sukienkę, a drugi nie pozwala jeść baraniny, a trzeci coś tam... Absolutnie jest Jeden. Żyjemy w jakimś totalnym nieporozumieniu...
O Magdzie Cieleckiej i wąsie:
A.N.: A Magda Cielecka? Podoba ci się? Brodzik: Bardzo. No błagam cię, jestem obłą, okrągłą brunetką ze skrywanym przed światem wąsem, a ona jest wszystkim tym, czym ja nigdy nie będę. Czyli piękną, zimną blondyną. Jest świetną babeczką. Pozdrowienia...
O stosunku do sławy i pieniędzy:
H.R.: Często podkreślasz, że pochodzisz z małego miasta, że kariera cię nie zmieniła. Brodzik: Nie opłaca się odcinać od domu, miejsca, które wyznacza ci ścieżki z dzieciństwa. Czasami obserwuję ludzi, którzy uciekają nie tyle od swoich korzeni, ile od siebie. Jeżeli ktoś pyta czy się zmieniłam, odpowiedź brzmi: nie.
H.R.: Jednak byt określa świadomość. Siedzimy w modnej kawiarni, nad kawą z pianką, w modnych ubraniach... Brodzik: E tam, w Lubsku też można się napić dobrej kawy, a w ciuchowniach są super rzeczy... Moje koleżanki są tak odstrzelone, że po prostu laczki by ci spadły na ich widok. Oczywiście kiedy mówię, że się nie zmieniłam, myślę o tym czymś głęboko w środku, a nie o opakowaniu. O tych najistotniejszych rzeczach. Nie jest tak, że kiedyś dałabym się zabić za ideały, a teraz lecę tylko na kasę i sądzę, że świat stoi na jenie, euro i dolarze.
Na koniec zauważmy, że palenie papierosów przez Brodzik (34 lata) oznacza (mamy nadzieję), że nie starają się z Wilczakiem (42 lata) o dziecko. Smutne, oby nie ocknęli się za późno.