Wymiana zdań między Katarzyna Waśniewską i Krzysztofem Rutkowskim w Super Expressie wyraźnie się rozkręca. W sobotnim odcinku matka zmarłej Madzi powiedziała kilka ciepłych słów pod adresem swojego byłego "opiekuna", twierdząc, że nie ufa mu nawet jego niedoszła zakonnica Luiza. Zobacz: Waśniewska: "Luiza powiedziała, żebyśmy mu nie wierzyli!" Dzisiaj zapewnia, że prokuratura nic na nią nie ma. Wydaje się być bardzo zadowolona z tego faktu.
Jak widać, nic mi się nie stało... - mówi, zapytana o swoją rzekoma próbę samobójczą, po czym dodaje, w odpowiedzi na pytanie, czy po zażyciu leków dzwoniła do swojego męża: Tego akurat nie pamiętam, widocznie już byłam pod wpływem leków. Można się zapytać prokuratorów, którzy mnie przesłuchiwali wtedy, w jakim stanie stamtąd wyszłam. Ja sama oceniam wtedy mój stan na minus pięć w skali od 1 do 10. Zresztą prokuratorzy powiedzieli wtedy rzeczy, których wydaje się nie powinni mówić, myślę, że wykroczyli poza swoje uprawnienia. Miałam wrażenie, że mnie prawa człowieka nie obowiązują. Okazało się, że to, co wtedy powiedzieli, nie ma pokrycia w faktach, w dokumentach. Słowa "przepraszam" nie usłyszałam.
Utrzymuje, że śledczy straszyli ją i próbowali wpłynąć na jej zeznania:
- Tak. Dokładnie. Powiedziałam im, że jak mają na mnie coś konkretnego, to niech pokażą. Porozmawialiśmy i jakoś nadal chodzę na wolności" - mówi w rozmowie z tabloidem. Niewinna na pewno się nie czuję. Bo to jednak przez moją nieuwagę Madzia nie żyje. Ale nie zrobiłam tego z premedytacją. Nie rzuciłam dzieckiem, jak mówiły rzekome przecieki ze śledztwa. Pytałam prokuratora, czy oni mają jakieś badania, które to potwierdzają... Prokuratura musi przeprowadzić badania. Za każdym razem, kiedy pojawiają się jakieś przecieki, pytam prokuratora, czy ma jakieś dokumenty, które to potwierdzą. Pytam się, skąd to media mają i słyszę, że to sobie dziennikarze wymyślili.
Czekają na wyniki badań komórkowych. Czy Magda nie miała jakichś chorób genetycznych, czy, nie wiem, jakichś zmian na poziomie komórkowym. Wszystkie inne badania prokuratura już ma. (...) Nie wyobrażam sobie, żeby nagle zmienił się wobec mnie zarzut. Musiałby to być niesamowity przekręt. No bo jak? Jakby się miał zmienić, to już by się zmienił - mówi pewna siebie.
Tradycyjnie nie zaniedbuje okazji by wspomnieć o Krzysztofie Rutkowskim. Twierdzi, że zeznania, które od niej wydobył, nie były wiele warte. Jak po przesłuchaniu oznajmił był detektyw, Waśniewska wyznała mu wówczas, że w ogóle nic chciała mieć dziecka.
Wtedy byłam w takim stanie, że ja jednej trzeciej tej rozmowy w ogóle nie pamiętam. Ale naprawdę to, co wtedy mówiłam, to tak nie było, tak nie myślałam. Zresztą potwierdzą to nawet rodzice Bartka, bo widzieli, że Magda zawsze była zadbana, że poświęcam jej tyle uwagi, ile tylko mogłam. W środku nocy, jak budziła się, to nie było problemu. Sąsiedzi też mogą powiedzieć. Nie było wielogodzinnych wrzasków albo nie wiadomo czego. Pani z dołu nawet chwaliła, pytała, czy Magda w ogóle jest? Mówię: jest, tylko nie słychać jej, bo w ogóle nie płacze. Krzysztof Rutkowski szuka teraz drugiej osoby. No więc powodzenia. To go raczej kompromituje jako detektywa.
Na odpowiedź Rutkowskiego nie trzeba było długo czekać.
Gdyby Katarzyna Waśniewska publicznie zaczęła mnie gloryfikować byłoby to podejrzane - napisał na swoim blogu. To, że mnie opluwa, bezpodstawnie oskarża jest dla mnie jedynie komplementem. W tej chwili, po jej wszystkich kłamstwach i manipulacjach, słowa Katarzyny znaczą dla mnie tyle co nic .
Czy spodziewałem się frontalnego ataku Waśniewskiej? Oczywiście, że tak. Wiedziałem, że będzie mnie atakować i dała tego próbkę gdy zabierała swoje rzeczy z mieszkania w Łodzi. Była wówczas z Bartkiem, a i tak nie potrafiła się powstrzymać i rzuciła na pożegnanie "ja was wszystkich załatwię!".
Zatem jej "spowiedź" w żaden sposób mnie nie dotknęła. Sądzę, że te nikczemne kłamstwa to akt zemsty małej dziewczynki z Sosnowca, która chce zrobić z siebie teraz gwiazdę. To co po mnie spływa zabolało jednak Bartka i jego rodzinę. Oni nie spodziewali się takiego obrotu sprawy.
Wczoraj rozmawiałem z Bartkiem. Swoimi wyznaniami Katarzyna dosłownie zdeptała uczucie, jakim on wciąż ją darzył. To już nie jest związek... - kończy Rutkowski.
Przypomnijmy: Katarzyna W. atakuje męża: "ROBI TO, CO MÓWI MU MATKA"