Ewa Farna ostatecznie zrezygnowała z udawania, że była trzeźwa podczas wypadku i przyznała się do prowadzenia pod wpływem alkoholu. Twierdzi jednak, że wsiadała za kierownicę pewna, że już wytrzeźwiała...
Chyba nikt nie jest zaskoczony, że po udanej maturze poszliśmy z kilkoma kolegami świętować tę okazję - tłumaczy się w rozmowie z portalem internetowym. Jestem człowiekiem, jak każdy inny. Było nas sześcioro. Nie piłam już żadnego alkoholu od godziny 23. Czułam się trzeźwa, chociaż bardzo zmęczona. Nigdy bym nie była tak nieodpowiedzialna, by bezpośrednio po wypiciu drinka wsiąść do samochodu i prowadzić - przekonuje.
Niemniej teraz jest mi strasznie przykro, że przeceniłam swoje siły i usiadłam za kierownicą. Zostałam poinformowana, że odebrane mi będzie prawo jazdy i dostanę mandat. Na jak długi okres i jaka będzie wysokość mandatu, jeszcze nie wiem.
Jak myślicie, ile wypiła, skoro po kilku godzinach nadal miała promil alkoholu we krwi? Obecnie Farna czuje się już lepiej. Chyba powoli dociera do niej, jak wiele miała szczęścia.
Fizycznie już jest lepiej, psychicznie nie najlepiej, nie będę ukrywać - wyznaje. Jestem ciągle w szoku i dziękuję Bogu, ze jestem żywa.
Spójrzcie na jej samochód - mało brakowało i naprawdę ktoś mógł zginąć: