Nina Terentiew, która jeszcze niedawno obiecywała publicznie, że "nie da Kasi zginąć" powoli wycofuje się z tej deklaracji. Nie wzruszył jej nawet apel Faktu, by zlitowała się nad pogrążonymi w długach Cichopkami.
No i co, ja mam ten kredyt spłacać? - pyta retorycznie w rozmowie z tabloidem.
Fakt postanowił zaapelować do sumienia dyrektor programowej Polsatu, tłumacząc jej, że odsunięcie Cichopek na boczny tor skończy się zapewne rozwodem. Jak już pisaliśmy, niepewność finansowa sprawiła, że Kasia i Marcin obwiniają się wzajemnie o sytuację, w której się znaleźli. Ich zarobki nie wystarczają obecnie na pokrycie kosztów utrzymania i ogromnego kredytu zaciągniętego na prestiżową rezydencję w Wilanowie. Ich zobowiązania za samą tą willę to ok. 18 000 zł miesięcznie. A mają też kredyt na mieszkanie.
Ale to nieprawda - odpowiada Terentiew na zarzut odsunięcia Cichopek. Nadal jest przecież gospodynią programu Sexy mama w Polsat Cafe, za co dostaje honorarium. Deklaruję także, że Kasia na pewno poprowadzi w tym roku sylwestra Polsatu. Zawsze jestem życzliwa i lojalna wobec współpracowników, ale nie mogę Kasi zaproponować roli w serialu, bo przecież gra w konkurencyjnej Dwójce w M jak miłość.
Czy to delikatna sugestia, że powinna pomyśleć o zmianie pracy?