Ewa Farna często podkreślała w wywiadach, że Dorota Rabczewska jest jej idolką. Może zatem młoda piosenkarka weźmie sobie do serca krytykę z jej ust. Jak do tej pory wokalistka, która siadła za kierownicą pijana co doprowadziło do bardzo niebezpiecznego wypadku, nie sprawia wrażenia, jakby zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. Zobacz: Farna broni się: "Jestem człowiekiem jak każdy inny!"
W sprawie wypadku Farny wypowiedziała się Rabczewska, która napisała:
Jak ktoś jedzie napruty samochodem, to powinien to powiedzieć. Każdemu się zdarza, ale trzeba się uczyć na własnych błędach i wyciągać wnioski. Po co mówić, że się jest zmęczonym. Nie lubię takich rzeczy - to jest takie głupie mydlenie oczu.
Przypominamy, że Farna próbowała przekonać media i fanów, że winę za wszystko ponosi "przemęczenie" po maturze. Krytykowała też osoby, które "moralizowały", zwracając uwagę, że pijana mogła kogoś zabić. Po opublikowaniu wypowiedzi czeskich policjantów przyznała jednak w końcu, że piła, ale tłumaczyła, że nie bezpośrednio przed jazdą. Twierdzi, że odczekała 6 godzin... Mimo to wciąż miała 1 promil alkoholu we krwi.
Chcielibyście, żeby wszyscy kierowcy szanowali swoje i cudze życie tak jak Ewa?