Telewizyjna afera "narkotyki na śniadanie" trwa. We wtorkowym wydaniu programu śniadaniowego TVP nie pojawiła się Agnieszka Szulim, która zazwyczaj jest jedną z prowadzących. Natychmiast pojawiło się podejrzenie, że prezenterka została zwolniona, lub zawieszona z powodu publicznego zarzutu, że przyznała się do łamania prawa. W trakcie poniedziałkowego wydania programu prof. Mariusz Jędrzejko pokłócił się z nią na antenie, twierdząc, że chwilę wcześniej, przy wyłączonych kamerach, powiedziała mu, że od 15 lat pali marihuanę. Zobacz: Szulim pali marihuanę od 15 lat? "PANI ŁŻE NA WIZJI!"
Profesor zachował się dziwnie, ale pewnie mówił prawdę. Pytanie tylko, czy naprawdę przyznanie się do palenia marihuany przez prezenterkę zasłużyło na aż tak ostrą reakcję z jego strony.
Dziś Rzeczniczka Telewizji Polskiej zaprzeczyła informacjom, że Agnieszka została zawieszona przez kierownictwo Dwójki. Decyzja w sprawie dalszych losów Szulim w Telewizji Polskiej zapadnie, gdy dyrektor TVP2 wróci z podróży służbowej.
Agnieszka Szulim rzeczywiście miała we wtorek poprowadzić "Pytanie na śniadanie", z tym że w zastępstwie. Ale w ostatecznie to zastępstwo wzięła inna prezenterka – wyjaśnia serwisowi Wirtualne Media Joanna Stempień-Rogalińska. Jednak w tej sprawie nie zostały podjęte żadne formalnie decyzje, a Agnieszka Szulim nie została zawieszona w prawach pracownika.
Cała "afera" została przekazana Akademii Telewizyjnej TVP, która ma "przeanalizować materiał dowodowy" oraz zeznania Szulim. Brzmi to trochę komicznie, bo co tu w zasadzie analizować? Po prostu, przyznała przy wyłączonych kamerach, że od 15 lat pali marihuanę. Zaproszony gość udał oburzonego i postanowił, że spróbuje zniszczyć jej karierę. Myślicie, że naprawdę powinni ją za to zwolnić?
Przypomnijmy nagranie: