W poniedziałkowe popołudnie Justin Bieber i Selena Gomez, wychodząc z centrum handlowego w Calabasas w Kalifornii, mieli spotkać fotoreportera, który, podchodząc zbyt blisko znanej pary, ściągnął na siebie gniew 18-letniego piosenkarza. Bieber miał pobić mężczyznę, jednak przybyli na miejsce paparazzi uwiecznili jedynie Gomez uspokajającą swojego chłopaka, podczas gdy on sam... zakładał but i czapkę. Co ważne, oboje szybko uciekli i nie poczekali na przyjazd policji.
Dziś dowiedzieliśmy się, że policja w Calabasas zdecydowała się skierować sprawę do zbadania przez prokuraturę - napaść tego typu ścigana jest bowiem z urzędu i funkcjonariusze zdecydowali, że do pracy nad jej wyjaśnieniem należy zaangażować również śledczych z biura prokuratora. Niestety, Justin obecnie przebywa w Norwegii, nie wiadomo więc, kiedy będzie mógł złożyć zeznania.
Sprawa wygląda poważnie głównie ze względu na fakt, że pobity obszernie opisał całe zajście, wskazując Biebera jako sprawcę. Jeżeli bożyszcze nastolatek zostanie uznany winnym, grozi mu nawet pół roku więzienia. Jak na razie jednak brak oświadczenia z jego strony - menedżerowie na wszelki wypadek udają, że nic się nie stało...