W lipcu zeszłego roku ruszyło śledztwo w sprawie audycji Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego, którzy zadzwonili do Alvina Gajadhura, rzecznika Inspekcji Transportu Drogowego. Rasistowskie dowcipy z ciemnoskórego urzędnika i stwierdzenie, że audycję "sponsoruje warszawski oddział Ku-Klux-Klanu" nie spodobały się radzie Etyki Mediów oraz oczywiście samemu Gajadhurowi. Przypominamy, co dokładnie powiedział rozbawiony Wojewódzki:
Może zadzwonimy teraz do Murzyna. Krajowy rejestr Murzynów? Gajadhur, tak murzin.
Te słowa spowodowały, że rzecznik Inspekcji Transportu Drogowego powiadomił prokuraturę, jednak ta umorzyła śledztwo. Sprawa na tym się jednak nie skończyła. Gajadhur, którego matka jest Polką zaś ojciec Hindusem, poczuł się osobiście znieważony i zaskarżył tę decyzję.
Przedstawiciel prokuratury uznał, że jego argumenty są zasadne i postawili obu prezenterom zarzuty "znieważenia osoby ze względu na jej przynależność rasową i narodową". Za te dowcipy na atenie grozi Wojewódzkiemu i Figurskiemu nawet do trzech lat więzienia.
Oczywiście nikt nie wsadzi do więzienia celebrytów, ale mogą mieć jeszcze kłopoty przez tę sprawę. na przykład u potencjalnych reklamodawców. Przypomnijmy, że Figurski miał już podobne problemy trzy lata temu, gdy nazwał w swoim programie Lecha Kaczyńskiego "małym, niedorozwiniętym, głupim człowiekiem".