W poniedziałek w warszawskim Mamaison Hotel Le Regina odbyła się gala wręczenia nagrody fundacji Życzenie Agaty, którą otrzymała Olga Bołądź. Aktorka została uhonorowana za zaangażowanie się w propagowanie idei dawstwa szpiku oraz rolę Agaty Mróz. W ubiegłym roku gwiazda została wpisana do rejestru dawców działającego przy Fundacji Przeciwko Leukemii. Zaledwie trzy miesiące później okazało się, że szpik Olgi może uratować życie. Niestety, do przeszczepu nie doszło, gdyż chory na raka krwi mężczyzna był zbyt słaby.
W trakcie odbierania nagrody Olga wyznała, że w weekend otrzymała kolejny telefon. Tym razem z Londynu, gdzie na jej szpik czeka walcząca z białaczką kobieta.
Ten telefon to niesamowite szczęście, bo w przeciągu dwóch lat zadzwonił już po raz drugi – powiedziała aktorka. Moja rodzina nagle się powiększyła. Krew do banku szpiku oddała cała moja rodzina i przyjaciele. Teraz trzymam kciuki za przygotowania biorcy do zabiegu.
Mamy zgodność stuprocentową, tak jak było to w przypadku Maćka Stuhra i Patrycji - dodaje. Wiem, że jest to kobieta w średnim wieku. Wiem też, że wszystkie inne terapie w jej wypadku zawiodły. Wszystko odbędzie się w Polsce, w lipcu. Nie wymaga to z mojej strony żadnych przygotowań, bo moja krew jest odpowiednia. Trzymam kciuki za tę kobietę, za to, żeby była zdrowa.
Życie pisze czasem naprawdę ciekawe scenariusze – Olga zagrała Agatę Mróz, która dzielnie walczyła z rakiem, a teraz pomoże komuś w tej walce w prawdziwym życiu. Trzymamy kciuki, żeby tym razem się udało.