Jak pisaliśmy, Magda Gessler postanowiła niedawno ujawnić, że jest otoczona fałszywymi przyjaciółmi, którzy podkradają jej pomysły i przepisy, zwłaszcza cukiernicze. Przypomnijmy, co powiedziała w wywiadzie dla magazynu Viva: Boli mnie, gdy "przyjaciele" kradną bez żenady moje pomysły - żaliła się. Otwierają kopie mojej cukierni Słodki Słony, podkradają moich cukierników i moje przepisy. I to wszystko dla pieniędzy, które są ważniejsze niż lojalność!
Zobacz:Gessler: "Przyjaciele kradną moje pomysły"
Pierwszą podejrzaną była oczywiście największa medialna rywalka Magdy, Marta Grycan. Menedżerka Gessler zdementowała jednak tę plotkę, rzucając podejrzenia na... Ewę Wachowicz. Jednak, jak twierdzi tygodnik Na żywo, nie chodzi tak naprawdę o żadną z nich, ale o byłego kochanka restauratorki, Piotra Adamczyka. Aktor od 3 lat jest właścicielem warszawskiej restauracji Stary Dom. Prowadzi ją wspólnie z drugim współwłaścicielem Piotrem Diakowskim, również byłym "chłopakiem" Magdy, a także menedżerem należącej do niej cukierni Słodki Słony.
Kilka miesięcy temu Adamczyk i Diakowski otworzyli obok Starego Domu cukiernię Cukry. Na portalu gastronauci można przeczytać na jej temat taką oto recenzję: Beza na deser ratowała cały obiad. Była fantastyczna, dokładnie taka jak w Słodkim Słonym u Gesslerowej.
Najwyraźniej Gessler ma żal do byłych chłopaków o to, że kopiują jej przepisy. Jak pisaliśmy w lutym tego roku, podczas rozdania Telekamer, ona i Adamczyk wyraźnie się unikali. To zapewne nie przypadek... Zobacz: Gessler nie odebrała Telekamery przez Adamczyka?
Restauratorka nie może podobno zrozumieć, dlaczego były partner, z którym rozstała się w przyjaźni, po latach stał się jej konkurentem.
Powodem może być żona Piotra, Kate Rozz - mówi w rozmowie z tabloidem znajomy Adamczyka. Jej mama, Elżbieta miała w Białymstoku restaurację, która straciła wielu klientów po tym, jak Magda Gessler w pobliskim lokalu dokonała kuchennej rewolucji. Teraz cała rodzina może odczuwać niechęć do mimowolnej sprawczyni tych kłopotów.
Jeżeli macie chwilę, poczytajcie o kulisach tych "rewolucji": "Rewolucja" Gessler kosztuje... 100 tysięcy?!