Jak już pisaliśmy, Anja Rubik ostatecznie zdecydowała się podpisać kontrakt na udział w 3. edycji Top model. Za 2 dni pracy otrzyma ćwierć miliona złotych. To jeszcze nie wszystko. Jak donosi Fakt, modelka postawiła producentom bardzo sprecyzowane warunki. Większość z nich dotyczy... przewodniczącej jury, Joanny Krupy. Jak wiadomo, nie przepadają za sobą nawzajem. Rubik zażądała więc, aby jej garderoba była maksymalnie oddalona od garderoby Krupy. A także, by Joanna... nie odzywała się do niej na wizji.
Jak informuje tabloid, w kontrakcie znalazł się zapis, że w sytuacji, gdy Krupa będzie chciała porozumieć się z Anją, musi to uczynić przez pośredników.
Od początku było trudno - przyznaje w rozmowie z tabloidem osoba z ekipy programu. Jak obydwie były na planie, to atmosfera była naprawdę gęsta.
Jak pamiętamy, ostatecznie poróżniła je "afera futrzana" oraz miejsce, jakie zajmują w świecie mody. W odpowiedzi na oskarżenia Krupy o to, że na pokazach nosi prawdziwe futra, Rubik odparła, że Joanna nie ma pojęcia, jakie reguły obowiązują w świecie prawdziwej mody. Rzeczywiście, w końcu to modelka trochę innego typu, z filmów dla fetyszystów. Zobacz: Rubik o Krupie: "Nie rozumie na czym polega praca modelki!"
Drugą kwestią sporną są pieniądze. Krupa niezbyt dobrze znosi fakt, że Rubik ma dostać 250 tysięcy złotych za dwa dni pracy. Zdaniem Joasi, nie jest ich warta, w przeciwieństwie do jej skromnej osoby.