Prokuratura przyznała jej rację i potwierdziła, że jej prawa zostały naruszone. Sprawa Dody i Ryszarda Nowaka trafiła do sądu odwoławczego. Prokuratura chce powtórzenia procesu, adwokaci Rabczewskiej – uniewinnienia, bądź warunkowego umorzenia sprawy.
Chodzi o słynny już wywiad Dody, w którym stwierdziła, że autorzy Biblii byli "napruci winem" i "palili zioła". Na jej kartach brakowało jej również wspomnienia o dinozaurach. Zobacz: Doda: "Gdzie w Biblii są dinozaury?"
Po tym, jak Rabczewska związała się z Nergalem, słowami tymi obrażony poczuł się Ryszard Nowak, szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami oraz senator PiS. Sprawa trafiła do sądu. Tłumaczenia piosenkarki nie pomogły i ostatecznie skazano ją na 5 tysięcy złotych grzywny i pokrycie kosztów procesu.
Adwokaci twierdzą teraz, że jej prawo do obrony zostało ograniczone. Na świadków nie wezwano bowiem jej równolatków.
Zastrzeżenia zgłosiły dwie osoby, żyje nas w Polsce blisko 40 milionów, między oskarżoną a pokrzywdzonymi jest przepaść kulturowa – mówił jej obrońca.
Ze względu na zawiły charakter sprawy i jej delikatną materię sąd odracza ogłoszenie wyroku o tydzień – powiedziała sędzia Agnieszka Zakrzewska.
Walka więc nadal trwa. Przypomnijmy, że Doda twierdzi, że przez te słowa straciła miliony, bo proboszczowie odwołują jej koncerty... Gdyby jej fani płacili za bilety na jej występy, z pewnością nie byłoby to możliwe.