To sporo pieniędzy jak na "żart". Jeśli rzeczywiście, jak twierdzi menedżerka Kory, ktoś chciał ją "wrobić", to nie pożałował grosza.
Trudno dać wiarę temu, że ktoś zdecydowałby się wydać 1800 złotych tylko po to, by sprawić piosenkarce psikusa - pisze Fakt. A taki właśnie jest koszt 60 gramów marihuany, które znajdowały się w przesyłce.
Przypomnijmy, że zawierająca 60 gram marihuany paczka została wykryta przez psa zatrudnionego w urzędzie celnym. Przesyłka okazała się być zaadresowana do innego psa, znanej gwiazdy Polsatu Ramony Sipowicz... Po znalezieniu marihuany, policja zrobiła "nalot" na dom Kory na warszawskich Bielanach i tam znalazła kolejne 3 gramy. Korze postawiono zarzut posiadania nielegalnych substancji, za co grozi kara do 3 lat więzienia.
W obronie gwiazdy stanął już Aleksander Kwaśniewski, ale przyznał, że 60 gramów to jednak trochę za dużo. Linią obrony jest więc to, że ktoś Korę "wrobił". A może po prostu zamawiający paczkę wykazał się sprytem? :) Trudno przecież aresztować psa.
Może ktoś chciał zrobić Korze na złość - tłumaczy sprytnie w rozmowie z tabloidem agentka piosenkarki, Katarzyna Litwin. I zdradza ich linię obrony: Może wysłał jej tę paczkę na żarty, a może chciał jej zrobić prezent? Ta paczka do nas nie dotarła.
Lubię zapalić dobrą gandzię i robię to przy każdej nadarzającej się okazji - wyznał Maciej Maleńczuk w wywiadzie dla tygodnika Wprost, tym samym, w którym do palenia przyznali się Kora i Michał Piróg. Liroy poszedł o krok dalej i przyznał, że sadzi konopie w ogródku.
Zawsze brzydziłam się zastrzyków tak że nic dożylnie. Trawa, haszysz, LSD, kokaina - tego próbowałam - przyznaje z kolei Renata Dancewicz.
W tej sytuacji głos ostrzegającego Korę Krzysztofa Krawczyka jest osamotniony:
Kiedyś sądziłem, że narkotyki pomogą mi się rozbudzić albo ponownie uspokoić, ale to były tylko złudzenia. Człowiekowi wydaje się, że to pomaga, ale wcale tak nie jest - wyjaśnia w Fakcie. Przez to gubimy się coraz bardziej. Odsuwamy się od bliskich. Zaburza się nasz system wartości.