We wtorek w klubie W.i.P. doszło do brutalnej bijatyki między Chrisem Brownem a byłym kochankiem Rihanny. Podczas starcia totalnie zdemolowano klub, a pięć osób zostało poważnie rannych. W szpitalu wylądowali australijski turysta i młoda dziewczyna, którzy przypadkowo znaleźli się w samym środku konfliktu. Natomiast Brown odniósł "straszliwą ranę" na szczęce, którą natychmiast pochwalił się na swoim Twitterze.
Wczoraj Chris złożył zeznania na policji, natomiast menedżer Drake’a ogłosił, że jego klient wyszedł z klubu zanim doszło do ostrej przepychanki. Czyli posłał karteczkę z prowokacyjnym tekstem i się na wszelki wypadek zmył? Zobacz: Chris Brown i Drake POBILI SIĘ o Rihannę! W oficjalnym oświadczeniu rzecznika gwiazdora czytamy:
*Drake nie uczestniczył w bójce! * Nie ma nic wspólnego ze zniszczeniami, ani obrażeniami, jakie odniosły osoby poszkodowane. Kiedy rozpoczęła się bijatyka. nie było go już w W.i.P., gdyż udał się do swojego mieszkania. Dlatego nie może być w żaden sposób wiązany z brutalnymi wydarzeniami.
Brown oczywiście twierdzi, że Drake był w klubie i niczym "wystraszona dziewczynka rzucał butelkami". Ponoć Chris przedstawił policji dowód, że jego rywal był na miejscu w trakcie bijatyki. Zobaczcie zdjęcia ochroniarza i przypadkowej ofiary starcia. Faktycznie było ostro: