Tytuł tej produkcji okazał się niestety proroczy. Większości występujących w nim aktorów pozostał wstyd i uczucie niesmaku. Wydaje się, że szczególnie Szyc stracił sporo szacunku widzów. Trudno teraz zaufać, że kolejny film z jego udziałem nie okaże się podobną żenadą. Borys próbował tłumaczyć się z tego, że zagrał w najgorszym filmie ostatnich lat:
Zgłasza się do ciebie producent "Wojny polsko-ruskiej", za którą zgarnąłeś wszystkie nagrody, reżyser "Południe-Północ", małego ambitnego filmu, za który dostałem nagrodę w Cieszynie, grają sami znajomi i to świetni aktorzy... - wyjaśniał Tomaszowi Raczkowi. Chodzi o to, żeby nie zapominać o dobrych rzeczach. A tu zrobiła się gigantyczna reklama "Kac Kupy", jak to nazywacie...
Po czym szybko wziął się za Hamleta, żeby zatrzeć fatalne wrażenie i udowodnić, że jednak jest prawdziwym aktorem.
Jako kolejny postanowił wytłumaczyć się Tomasz Karolak. Twierdzi, że sprzedał się w imię wyższego dobra:
Wziąłem udział w filmie Kac Wawa i muszę za to odpokutować - tłumaczy tygodnikowi Na żywo. Podpisałem cyrograf: producent wsparł realizację Dzienników Gombrowicza. On pomógł mnie, ja pomogłem jemu.
Pytanie, czy uda się zatrzeć złe wrażenie. Niestety, mimo że film zniknął szybko z ekranów, jego trailer pozostał w sieci. I nadal straszy: