Jarosław "Nie zabijajcie nas" Kuźniar jest już trochę zniesmaczony zamieszaniem wokół Euro2012. Na swoim blogu, na którym dość regularnie potępia Internautów, którym nie podobają się jego występy, zamieścił wpis pt. Eurooszołomstwo, w którym apeluje o nie udawanie, że naprawdę kibicowało się polskiej reprezentacji. Jak zwykle używa ostrych sformułowań, wytyka ludziom kompleksy i twierdzi, że kibice machając flagami... "zadowalają Jarosława Kaczyńskiego". Zgadzacie się z nim?
W ostatnich dniach większość udaje, że piłka nożna to jej miłość od dziecka. Każdy, kto zdążył przed sąsiadem wykupić browar w osiedlowym sklepie buduje swoją mistrzowską jedenastkę, planuje strategię, wyznacza pierwszego do karnych. Mało tego - opatula balkon flagą, kupuje od Wietnamczyków na skrzyżowaniach flagi do auta i zadowala Jarosława Kaczyńskiego swoim jakże naturalnym patriotyzmem. Panowie! - apeluje Kuźniar.
Kraj oszalał. Realiści są uznawani za zdrajców narodu - kontynuuje. Pesymizm uchodzi za zboczenie. Liczy się tylko duma z asfaltu i soczystości muraw stadionów w Gdańsku, Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu. Tak bardzo urośliśmy w ostatnich dwudziestu latach a wciąż tak mało nas zadowala. Uznajemy, że współczesny patriotyzm to biało-czerwone skronie, reprezentacyjny szalik, przyjaźń ze Smudą i znajomość bez wstydu hymnu polskiej reprezentacji. Leczymy kompleksy wzmiankami w zagranicznych gazetach. Ogromnie cieszy nas, że dziennikarze Al-Jazeery nie mylą Poland z Holland. Panowie!
Za mało szacunku. Dla siebie - kończy.
Kuźniar udzielił też właśnie wywiadu, w którym porównuje się do Lucjana Kydryńskiego i ocenia, że może występować w roli prowadzącego show TVN-u, bo jako dziennikarz osiągnął już wszystko:
- Dlaczego zdecydował się Pan na udział w programie "X Factor"? - pytają go WirtualneMedia. Nie boi się Pan, że ta przygoda skieruje Pana wizerunek bardziej właśnie w kierunku showmana?
- Czy Lucjan Kydryński był showmanem, bo prowadził koncert? Jeśli tak, to miło mi podążać drogą mistrza. Nie pajacować na scenie - to jest wyzwanie. Myślę, że mu sprostałem. Nauczyłem się milczeć, słuchać, patrzeć widzom prosto w oczy. Nabrałem pewności, ale nie ogłupiłem widza. To był mój cel. Niczego nie żałuję, ale mam wrażenie, że w tej dziennikarskiej dziedzinie nie muszę się już więcej sprawdzać.
- Pana plany zawodowe na najbliższy czas?
- Więcej rozsądnych rozmów rano. Więcej czasu na nie. A jeśli sie nie uda... ruszę w świat.