Wczoraj uprawomocnił się wyrok skazujący Dodę na grzywnę w wysokości 5000 złotych za obrazę uczuć religijnych Ryszarda Nowaka i jednego z senatorów Prawa i Sprawiedliwości. Prawnicy Rabczewskiej już zapowiedzieli skierowanie sprawy do trybunału w Strasburgu. Zobacz: Doda odwoła się do Strasburga!
W obronie Dody stają już dziennikarze i celebryci. Wstawiła się za nią chociażby Karolina Korwin-Piotrowska.
Ten wyrok to kiepski żart i dowód na brak wolności wypowiedzi – pisze. Jeżeli można pozwać Dodę, to ja mam ochotę pozwać paru polityków, a nawet Prezesa Latę, bo jego wypowiedzi obrażają mnie i moje uczucia i mogę to udowodnić.
Wtóruje jej profesor filozofii, Tadeusz Bartoś:
Doda ma prawo mówić, co uważa. Może wypowiadać brednie na temat autorów Biblii, ksiąg hinduskich, muzułmańskich. Ma ludzkie prawo do wolności myśli i wypowiedzi. Bo ludzie mają prawo do mówienia bredni i tego nie może ścigać sąd – mówił na antenie TOK FM. Wyrok ośmiesza sąd i pokazuje, jak bardzo w naszym kraju dominuje mentalność autorytarna, która mówi: masz myśleć tak jak my, masz się podporządkować naszemu myśleniu. Tymczasem zasada państwa, w którym respektuje się wolności obywatelskie, brzmi tak: zabronione przez prawo i potępiane publicznie powinno być wyłącznie to, co jest rzeczywistą szkodą i krzywdzeniem drugiego człowieka. A opinia i słowo nie są taką szkodą.
W rozmowie z Gazetą Wyborczą broni jej również publicysta, Wojciech Maziarski.
Gdy sąd pierwszej instancji orzekł, że Doda jest winna obrazy uczuć religijnych, można się było jeszcze łudzić, że to pomyłka wymiaru sprawiedliwości. Jednak teraz, kiedy w drugiej instancji wyrok został podtrzymany, pora bić w dzwony na trwogę i mobilizować się w obronie wolności słowa. Wypowiedź Dody dla wielu była przykra, bulwersująca. Wywołała skandal i liczne sprzeciwy. I właśnie dla obrony takich wypowiedzi stworzono w demokratycznych państwach prawa konstytucyjne gwarancje wolności słowa.