Pisaliśmy wczoraj o emocjonalnej reakcji Jacka Poniedziałka na informację o połączeniu dwóch warszawskich teatrów, Dramatycznego i Na Woli, pod przewodnictwem Tadeusza Słobodzianka. Oberwało się prezydent stolicy, Hannie Gronkiewicz-Waltz, którą wysłał do bufetu, ministrowi kultury Bogdanowi Zdrojewskiemu oraz Donaldowi Tuskowi. Zobacz: "Tusk woli grać w gałę! GRONKIEWICZ DO BUFETU!"
Dzisiaj Słobodzianek odniósł się do wpisu Poniedziałka w równie ostrych słowach:
Nie mogę dziś, kiedy moja nominacja na dyrektora Teatru Dramatycznego jest faktem, dyskutować o jej zasadności. Proszę o czas do działania i proszę mnie oceniać za rok - mów w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Wzrusza mnie troska o wartości metafizyczne i duchowe Polaków ulubieńca serialowej publiczności Jacka Poniedziałka, podobnie jak jego emocjonalne i gorące zaangażowanie w byt Teatru Na Woli, w którym przynajmniej od dwóch lat nie był, ale muszę powiedzieć, że w kwestii polityki chińskiej całkowicie z nim się nie zgadzam.
Mówiąc poważnie, nie ma żadnego zagrożenia dla Teatru Na Woli, jego sceny i jego wspaniałego zespołu technicznego, którego umiejętności, profesjonalizm i zaangażowanie są legendarne w Polsce - dodał. Trzeba być kompletnym idiotą, żeby nie docenić prawdziwych ludzi teatru. Uważam bowiem, że prawdziwym artystą może być elektryk, akustyk czy nawet kierownik gospodarczy, a wcale nie musi nim być reżyser czy aktor, które ma to mniemanie o sobie, bo ma.
Czy Poniedziałek odniesie się do tych słów? Wydaje się, że to jedyna okazja od dawna, żeby przebił się do mediów. Ostatnio było o nim głośno po kłótni z Borysem Szycem. Zobacz: Szyc o "waleniu konia na scenie"! PONIEDZIAŁEK SIĘ OBRAZIŁ