Jak na razie nie zapowiada się, żeby film telewizyjny o życiu Elizabeth Taylor z Lindsay Lohan w roli tytułowej miał okazać się wielkim dziełem. Ekipa pracująca na planie ma dość fochów LiLo, a nakręcony dotychczas materiał z jej udziałem określa jako okropny. Patrząc na zdjęcia upadłej gwiazdki w roli legendy kina nie dziwimy się tym opiniom…
Okazuje się, że udział w produkcji jest dla Lohan dużym stresem. Tak wielkim, że musi uciekać się do różnych sposobów na uspokojenie nerwów. Oprócz terroryzowania swoimi humorami wszystkich współpracowników z reżyserem na czele Lindsay wybiera bardziej pokojową metodę - pali jak smok.
Po zakończeniu dosłownie każdej sceny odpala kolejnego papierosa - mówi członek ekipy w rozmowie z US Weekly. Na planie słychać: "Cięcie! Niech ktoś idzie po fajkę dla Lindsay!" Czasami w przerwach siada na krześle reżysera i puszcza sobie dymka. Pali do dwóch paczek dziennie. Praca przy tym filmie bardzo ją stresuje, a bez nikotyny chyba nie udałoby się jej w ogóle dokończyć zdjęć.