Każdego roku Marta Grycan spędzała urlop we Włoszech, które, jak twierdzi, są dla niej kulinarną i estetyczną inspiracją.
Uwielbiam tam wszystko - krajobrazy, miasta, ludzi no i oczywiście kuchnię - zwierza się Faktowi. Najlepiej czuję się w Mediolanie, choć jeździmy do Włoch właściwie we wszystkie regiony tego przepięknego kraju.
W tym roku jednak będzie musiała obejść się bez urlopu. Jak chwali się w tabloidzie, jest zbyt zapracowana.
Niestety w tym roku ciężko będzie mi znaleźć czas na długie wakacje. Mam huk roboty, bo w lipcu otwieram restaurację Bistro w Teatrze Wielkim, a do tego piszę też książkę kulinarną, a jeszcze na wrzesień przygotowuję pokaz mody - wylicza celebrytka. Chcę też wyprodukować własny program telewizyjny o kuchni i stylu życia.
Mimo nawału zajęć postanowiła jednak poświęcić się i znaleźć chwilę czasu dla najmłodszej córki, 7-letniej Gabrysi. Wraz z mężem zamierzają zabrać ją do Disneylandu. Podkreśla, że to jej kolejna taka wycieczka:
To jej się należy, jest jeszcze mała, radosna, uwielbia się tam bawić - tłumaczy Grycan.
Cóż, wielu siedmiolatkom w nie mniejszym stopniu należy się taka wyprawa, co nie oznacza, że wszyscy pojadą.
Jeśli zaś chodzi o najstarszą córkę, Weronikę, to nie ma ona teraz głowy do takich rozrywek. Jak pisaliśmy, marzy się jej kariera aktorska, więc nadchodzące wakacje spędzi na castingach, a jesienią wyjeżdża do Nowego Jorku do szkoły dla artystów.