Wiele razy w mediach pisano o pośladkach Jennifer Lopez, ale jeszcze chyba nigdy w takim kontekście. Okazuje się, że piosenkarka, która od lat słynie z kaprysów i dziwacznych wymagań, ma problem z korzystania z toalety poza swoją rezydencją. Dlatego nigdy nie rozstaje się z własną deską klozetową...
Ma świra na punkcie czystości. Boi się, że w obcej toalecie czymś się zarazi. Kiedyś miała problemy z pozbyciem się wysypki z pośladków. Nie skorzysta z toalety poza domem, chyba że ma ze sobą własną deskę sedesową. Została wykonana na zamówienie i pasuje do każdej muszli klozetowej. Jennifer nigdzie się bez niej nie rusza – zdradza magazynowi Star współpracownik gwiazdy.
Trzeba naprawdę nie mieć większych zmartwień w życiu, żeby coś takiego wymyślić. Współczujemy asystentom Lopez, którzy muszą nosić wszędzie za nią deskę klozetową. Myślicie, że chodzi z nią też w gości do znajomych? Ciekawe, co robi, kiedy nie ma jej jednak pod ręką... :)