Marcin Prokop, którego program Postaw na milion spadł właśnie z jesiennej ramówki TVN, udzielił wywiadu, w którym dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat polskiego show biznesu i firmy, w której pracuje. Sporo miejsca poświęca w nim programom typu talent-show, które jego zdaniem same w sobie nie są w stanie wypromować gwiazdy. Przypomnijmy, że Prokop jest jednym z prowadzących Mam Talent, zasiadał również w jury 3. edycji Idola.
To nie jest ich wina, że część z ich uczestników, a nawet zwycięzców przepada z kretesem, mając poczucie zawiedzionych nadziei, a inni potrafią je wykorzystać jako trampolinę do wielkiej kariery - mówi Prokop WirtualnymMediom. Problemem nie jest brak utalentowanych wykonawców, tylko całego zaplecza - dobrych tekściarzy, kompozytorów, menedżerów. Dlatego na razie największe szanse mają ci, którzy są w stanie kompleksowo obsłużyć sami siebie.
Dziennikarz zaskoczył również wyznaniem, że prywatnie w zasadzie nie lubi i nie ogląda telewizji. Trudno mu się dziwić, ale celebryta idzie dalej - krytykuje telewizję nazywając ją "biernym medium" serwującym widzom słabą rozrywkę. Rozumiemy więc, że pracuje w TVN tylko dla pieniędzy...
Prawie w ogóle nie oglądam telewizji. Z jednej strony z braku czasu, a z drugiej - lubię sam planować swoje zajęcia, a telewizja jest medium biernym, przed którym widz staje na pozycji bezwolnego konsumenta tego, czym karmi go ktoś inny.
Do czego doszło, że już nawet gwiazdy TVN przyznają, że stacja serwuje programy niskiej jakości dla "biernych" widzów? Prokop sam siedzi pewnie w ciągu dnia na Facebooku, Pudelku, ogląda wideo na YouTube i myśli z wyższością o ludziach, których emocjonują jego programy.
Punkt za szczerość. Choć w jego pracy chyba jej nie docenią :)