W porównaniu do biografii Radka Majdana publikacja na temat historii zespołu Behemoth nie została raczej dostrzeżona w mediach. Prawdopodobnie dlatego, że nie była reklamowana jako książka o jego związku z Dodą. Nie znaczy to jednak, że nic na ten temat nie napisał. W Behemoth. Konkwistadorzy diabła Adam Darski po raz pierwszy powiedział coś więcej o nagłym rozstaniu z piosenkarką. Nergal otwarcie wyznaje, że nawet gdyby próbowali ułożyć sobie razem życie, to i tak pewnie szybko by się rozstali.
Myślę, że Dorota podczas mojej choroby w dużej mierze zrezygnowała z siebie. I ja i ona nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak wiele nas to siły kosztowało. Pewnie więcej ją, bo moje cierpienia były bardziej natury fizycznej. U istoty związku dwojga ludzie leżą kompromisy, a mam wrażenie, że nie w każdym aspekcie byliśmy na nie gotowi – analizuje powody rozstania Darski. Może nie powinienem tego mówić, ale już podczas choroby zaczęło do mnie docierać, że bardzo wiele z tej przestrzeni oddałem Dorocie albo po prostu wyzbyłem się pewnych rzeczy dla niej, nie dla siebie... Jednocześnie nie czując się z tym tak naprawdę komfortowo.
Po moim wyjściu ze szpitala każdy dzień, każda rozmowa tak jakby oddalały nas od siebie. dzwoniliśmy do siebie równie często jak przedtem, ale nie było już tego żaru w naszych rozmowach. Pojawiły się nieporozumienia, kłótnie, pretensje – podsumowuje ostateczną decyzję o zakończeniu związku.
Z przyczyn obiektywnych i dla mnie oczywistych, zdecydowałem się zostać po wyjściu ze szpitala w Gdańsku. Byłem w złym stanie fizycznym i psychicznym. Ona chyba nie do końca to pojmowała. Nie wyobrażałem sobie życia, tuż po przebytej tak ciężkiej chorobie, znowu w ogniu wydarzeń, mieszkając z nią w Warszawie – mówi były narzeczony. Dla niej stolica jest środowiskiem naturalnym, tu ma dom, karierę, przyjaciół, i tak kwestia dzielącej nas odległości nagle stała się kluczowym ogniskiem zapalnym. Jak pomyślałem o tym, że mieszkając na warszawskim Mokotowie, opuchnięty po terapii sterydowej, trochę niedołężny, słabo wyglądający, miałbym natykać się codziennie na paparazzich czy inne hieny, było dla mnie jasne, że nie chcę. Nie wytrzymałbym tego po prostu. Jestem i będę jej dozgonnie wdzięczny za wielkie poświęcenie podczas mojej choroby, ale okazało się, że dopiero proza życia w jakiś sposób zweryfikowała nasz związek.