Najwyraźniej Elżbieta B. nie miała wielkiej ochoty na ratowanie swojej podopiecznej. Nie spieszyła się z wzywaniem pomocy. Może dlatego, że nigdy nie lubiła gości w zrujnowanym domu gwiazdy? Jak już pisaliśmy, po trwającym pół roku śledztwie prokuratura postawiła "opiekunce" Villas zarzuty znęcania się nad nią, zaniedbania w opiece oraz nieudzielenia pomocy poprzez zaniechanie wezwania pomocy medycznej w sytuacji grożącej bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia. Zobacz:Budzyńska OSKARŻONA! "ZNĘCAŁA SIĘ NAD NIĄ PSYCHICZNIE!"
Jak dodaje Fakt, oskarżona wezwała pogotowie dopiero kilka godzin po śmierci Villas. Elżbieta B. oczywiście nie ma sobie nic do zarzuczenia.
Elżbieta B. nie przyznała się do popełnienia zarzuconych jej czynów i złożyła w sprawie wyjaśnienia, w których zaprzeczyła zdarzeniom opisanym w zarzutach - mówi w rozmowie z Super Expressem kłodzka prokuratura. Wobec podejrzanej prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania kraju.