Spekulacje na temat kryzysu w małżeństwie Toma Cruisa i Katie Holmes pojawiały się od dawna, jednak nikt nie spodziewał się chyba, że zakończy się ono tak szybko. Ponoć nie spodziewał się tego również sam aktor, zaskoczony pozwem, który jego żona złożyła wczoraj w sądzie w Los Angeles.
To prywatna i osobista sprawa Katie i jej rodziny - mówi jej prawnik, Jonathan Wolfe, w rozmowie z People Magazine. Najważniejsze dla niej jest dobro jej córki, Suri.
Jak się okazuje, Holmes słusznie rozumie "dobro córki" jako życie z dala od niebezpiecznej sekty jej ojca. Dlatego w bardzo stanowczy sposób zażądała w pozwie wyłącznej opieki nad Suri oraz, co zrozumiałe, ustanowienia miejsca jej zamieszkania przy matce. Jednocześnie wniosła o "odpowiedniej wysokości alimenty", a także, mimo podpisanej intercyzy wniosła o podział nieruchomości. Jako powód rozwodu podała "nierozwiązywalne różnice" pomiędzy małżonkami". Czytaj: S.C.J.E.N.T.O.L.O.G.I.A.
Tom w ogóle się tego nie spodziewał - mówi osoba z otoczenia pary. Fakt, że Katie wniosła o wyłączną opiekę nad Suri świadczy o tym, że za tym rozstaniem stoi jakiś dramat.
Nietrudno domyślić się, jaki. Najwyraźniej ktoś postarał się, by przejrzała na oczy, jak niebezpieczna i bezwzględna jest sekta jej męża. Albo sama zaczęła czytać i oglądać materiały o scjentologach w sieci. Wystarczy do tego w końcu Google i odrobina wolnej woli. Niestety, rozstanie z tą organizacją może być znacznie trudniejsze, niż rozwód z Tomem. Pamiętajcie, że ci ludzie mają nagrania jej intymnych wyznań i mogą ich teraz używać. To jest podobno powodem dla którego Nicole Kidman nie mówi nic o niebezpiecznym "kościele" jej byłego męża.
Tym bardziej trzymamy kciuki, za Katie.