"Żarty" Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego nie zostały zrozumiane przez pozbawione poczucia humoru polskie i ukraińskie społeczeństwo. Dziennikarze pożegnali się już z posadami w Esce Rock. Większym problemem może być jednak co innego, szczególnie dla Kuby: strata pozycji autorytetu i osoby surowo wyśmiewającej innych. Okazuje się, że młodzi Polacy nie wstydzą się już za "statystycznego" tak jak on. Bardziej wstydzą się za ludzi publicznie żartujących z gwałtu.
W weekendowym wydaniu Gazeta Wyborcza opublikowała listy mieszkających w Polsce Ukrainek, skierowane do Wojewódzkiego i Figurskiego. Listy, które powinny naprawdę dać im do myślenia. To ciekawe, że już nawet Wyborcza nie broni Wojewódzkiego i zdecydowała się tak mocno w niego uderzyć. To może być dla niego moment przełomowy, bo świadczy o tym, że znajomi w mediach doszli do wniosku, że tym razem naprawdę nie da się go wybronić.
Poniżej zamieszczamy fragmenty listów Ukrainek wykonujących jedną z cięższych i jednocześnie najmniej docenianych prac. Prac, które na zachodzie wykonują również Polki.
List od L.
Jesteście panowie znani, bogaci, macie drogie samochody, firmowe ciuchy, możecie pozwolić sobie na wszystko, ale brak wam kultury osobistej. Jeśli obrażasz człowieka, który sprząta u ciebie w domu, to trochę tak, jakbyś sam siebie obrażał. I nie płacisz mu jałmużny, ale wynagrodzenie za wykonaną pracę.
Gdy dowiedziałam się, co powiedzieliście, chciało mi się płakać. Taka straszna niesprawiedliwość. Nie zasłużyłyśmy na te słowa, choć nasze dziewczyny rzeczywiście pracują na kolanach. Tak sobie życzą pracodawcy. W porządnym domu nie używa się odkurzacza ani mopa, powiedziała Polka, pierwsza, do której trafiłam, gdy w 2005 r. przyjechałam do waszego kraju. Dom był trzypiętrowy. Mam tak zniszczone kolana, że do śmierci nie założę sukienki.
Przeczytałam gdzieś, że grożą wam kary pieniężne. To tyle kasy, ale dla was to pewnie nic wielkiego. A przecież można by ją przeznaczyć na chore dzieci. Czy panowie pomagają potrzebującym? Pomagamy my, biedni. Wysyłamy SMS-y na cele charytatywne. Znalazłam w internecie informacje o chłopaku ze Śląska chorym na rzadką odmianę raka. Potrzebna była operacja w Chinach. Mam córkę w tym samym wieku. Ruszyła mnie ta tragedia. Zbieraliśmy pieniądze. Udało się. A wy przez swoje idiotyczne wypowiedzi wyrzucacie tyle pieniędzy w błoto. Kocham Polskę. Dała mi więcej niż Ukraina, choć to najlepsze miejsce na ziemi.
List od Tatiany
Za żadne pieniądze nie zgodziłabym się na pracę u was! Honoru nie sprzedam nawet za milion. A jak mój zięć się wkurzył. Zadzwonił do mnie z Niemiec, straszne chamstwo się u was szerzy, powiedział. Przeczytał w internecie, co napletliście. Pal licho tekst o zwolnieniu. Gdybyście na tym poprzestali, nie byłoby halo. Ale panie Figurski, robić sobie żarty z gwałtu? Niech pan sobie tak z żoną żartuje, jeśli na to pozwoli.
Nie należy podbijać własnej wartości kosztem innych. Los jest złośliwy. Teraz wielkie z was gwiazdy, ale co będzie jutro? Może i wy będziecie musieli sprzątać cudze domy. Tylko czy będziecie umieli? Jasne, można się zagalopować. Każdemu się zdarza. Wtedy trzeba przeprosić. Tylko że wy zrobiliście z tych przeprosin szopkę. Pierwsza przybiegnę na protest, domagający się waszego zwolnienia. I wszystkie koleżanki przyprowadzę. Czy wolność słowa oznacza bezkarne obrażanie?
Pracuję legalnie, mam własne mieszkanie w Warszawie, na Ukrainie zbudowałam dom. Jeżdżę na wakacje do Egiptu, na Cypr. Byłam w USA. Zarobiłam na to wszystko uczciwą pracą. A wy?
List od Tan
Miałam 18 lat, gdy przyjechałam do Polski po raz pierwszy. Teraz mam 36, połowę życia przepracowałam tutaj. Nauczyłam się asertywności. Gdy coś mi nie pasuje, mówię do widzenia. Nie brałam ślubu z pracodawcami.
Nie rozpamiętuję złych momentów. Optymizm to siła. Jestem tu legalnie, pracuję, płacę podatki. To daje pewność siebie.
Po waszej gadce wykoleiło mnie na dobę. Wróciła niepewność, strach. To był cios poniżej pasa. Nawet nie wiem, co powiedzieć. Panie Figurski, ma pan rodzinę na Ukrainie. Jak im pan to wszystko wytłumaczy?